Rozgrywający przeszedł do klubu trzy lata temu z Malagi za 30 mln€, ale nigdy nie zadomowił się w pierwszym składzie na stałe. Podczas niedzielnego remisu 1-1 z Eibarem został nawet wygwizdany przez fanów Los Blancos.

Zawodnik, którym interesują się podobno m.in. Tottenham, Manchester United i Malaga, udzielił wywiadu dla dziennika Marca.

Byłem praktycznie dwa miesiące bez gry.

To trudne kiedy na treningach wypadasz dobrze, a trener nie stawia na ciebie mimo tego.

Ale koniec końców to moja wina. To ja jestem odpowiedzialny za to wszystko.

Nie zamierzam się poddawać tak łatwo. Wiem, że w końcu osiągnę sukces, jednak nie wiem czy w Realu Madryt - chociaż bardzo bym chciał. Ale jeżeli nie, to zrobię to gdzie indziej.

Do końca mojego kontraktu zostały dwa lata. Klub nie rozmawiał ze mną na ten temat, ja z klubem także.

Nie kontaktowali się ze mną w sprawie przedłużenia umowy, ale jestem spokojny. Będę obserwował z dnia na dzień swoją sytuację i zobaczę jakie rozwiązanie okaże się dla mnie najlepsze.

Chcę trenować ciężko. aby udowodnić, że zasługuję na pierwszy skład. Zidane powiedział mi, że wszystko zależy od efektów.

Konkurencja jest duża. Możliwe, że przeniosę się gdzie indziej. Chciałbym grać więcej.

Zobacz także:

Callejon wróci do LaLiga?